Miejsce to od dłuższego czasu chodziło mi po głowie.

Zawsze wyskakiwały jakieś przeszkody, żeby tam pojechać i zachwycić się… Gibraltarem. Tym razem udało się…Będąc z przyjaciółmi w pięknej Andaluzji, grzechem byłoby nie pojechać i nie zakochać się w tym zaskakującym miejscu, brytyjskiej enklawie, mieszczącej się na obszarze 6,7 km2. Tak, tak, nie pomyliłem się – brytyjskiej.

Gibraltar jest jednym z 14 zamorskich terytoriów zależnych Wielkiej Brytanii. Znajduje się na południowym krańcu Półwyspu Iberyjskiego i graniczy z Hiszpanią, zresztą kiedyś do niej należał. Zamieszkiwany jest przez 30 tys. osób. Obowiązująca waluta do Funt Szterling, ale płacić tez można w Euro. Posiada 12 km wybrzeża, które łączy go z Cieśniną Gibraltarską.

Zanim wjechaliśmy na teren Gibraltaru, musieliśmy odpowiednim służbom okazać dokument tożsamości. Co ciekawe… chwilę później orientujemy się, że stoimy … na środku pasa startowego. Dziwny to pas startowy. Ze względu na niewielki obszar zajmowany przez miasto, pas startowy biegnie od morza do morza i przecięty jest główną ulicą Gibraltaru. W momencie gdy samolot zbiera się do startu lub lądowania zamykają się rogatki i wstrzymywany jest ruch pieszy i samochodowy. Pierwsza atrakcja już za nami. Oczywiście w samochodzie pojawiły się spekulacje, czy jak awaryjnie ląduje samolot, to czy obsługujący „lotnisko” zdążą na czas „posprzątać” samochody z pasa…

Zwiedzanie Gibraltaru zaczęliśmy od najbardziej polskiego miejsca – Europa Point. Jest to jeden z najdalej wysuniętych na południe punktów naszego kontynentu. Byliśmy w tym miejsce zupełnie sami. Pomnik Gen. Sikorskiego, który tam się znajduje, odsłonięto 4 lipca 2013 r., w 70 rocznicę jego śmierci. Opisy na pomniku (tablice) podają informację o katastrofie w języku polskim i angielskim, a ma on kształt koła, na środku którego znajdują się śmigła z wyżej wymienionymi tablicami. Wcześniej monument ten stał w centrum, ale w 2013 r. przeniesiono go na cypel Gibraltaru. To taka, można powiedzieć, muzułmańska cześć tego obszaru. Spotkaliśmy tu dość spory meczet, odwiedzany przez muzułmańską społeczność tej enklawy. Wybudowany w 1997 r. ze środków Króla Arabii Saudyjskiej. W miejscowości Tarifa znajduje się zbudowana w pierwszej połowie XIX wieku charakterystyczna latarnia morska. Emitowane światło, widziane nawet z blisko 30 km, ostrzega żeglarzy przed znacznym zwężeniem na ich morskiej drodze.

Dużą cześć tego pięknego miejsca zajmuje tzw. Skała Gibraltarska. Jej główny szczyt ma ok 426 m. Można wjechać na szczyt kolejką, ale my zamówiliśmy busa z kierowcą, który nam towarzyszył przez całe popołudnie, pokazując nam przeróżne zakamarki. I to był bardzo dobry wybór. No może jedynie ominęły nas piękne widoki z okien kolejki, ale Pan kierowca był tak łaskawy, że „wdrapywał” się na szczyt bardzo wolno, zatrzymywał się i pozwalał nam nacieszyć oko pięknymi panoramami.

Ile trzeba mieć siły, żeby wyrwać drzwi z zawiasami z busa? Na to pytanie może jedynie odpowiedzieć Marzenka (piękna płeć naszej wyprawy), która dokonała tego czynu! Biedny Karol, rozniesie chłopa na kawałki:) Już się boję powrotu:)

Po wjeździe na szczyt, na terenie rezerwatu, na tarasie widokowym, powitały nas wszędobylskie małpy – Magoty. One są tu chronienie. Nie można je głaskać, karmić oraz drażnić, bo pokażą swoje różki 😊 – np. zabiorą portfel z plecaka przy odrobinie naszej nieuwagi, bądź jak turysta nie spodoba się małpie, to może go obsikać. Hm? Są bezczelne i bezkarne! My przypadliśmy do gustu włochatym przyjaciołom. Nawet weszły nam na plecy i zapozowały do fotki. Plecak w takiej sytuacji lepiej mieć na piersiach, niż na plecach. Gibraltar to jedynie miejsce w Europie, gdzie małpy żyją na wolności. Miejscowa legenda głosi, że dopóki będą małpy na Gibraltarze dopóty będzie on brytyjski.

Udaliśmy się do Jaskini św. Michała, w której mieści się ogromna, o świetnej akustyce sala koncertowa. Miejsce to robi wrażenia, a iluminacja świetlna jedynie zaostrza wrażenia. Sama jaskinia to przyozdobiona przez naturę grota. Wiszące, podświetlone stalaktyty połączone z klimatyczną muzyką cieszą oko i  ucho. Warto tu zajrzeć. .

Baterie nadbrzeżne (działa), to kolejny punkt naszej wyprawy. Udaliśmy się do Levent Batery, z której widać Maroko i u jej stóp Europa Point oraz do Baterii generała Charlesa O’Hary, która znajdowała się na najwyższym punkcie Gibraltaru. Przy Levant Batery zeszliśmy do podziemnej maszynowni. Robi to wrażenie.

Przy lekkiej nawrotce udaliśmy się na wiszący most Skywalk. Brr…wysoko i ciasno na tym moście, ale widoki zapierają oddech w piersi. Z tego miejsca może doskonale zobaczyć zachodnią cześć Gibraltaru. Oczywiście po drugiej stronie mostu zeszliśmy do podziemi II Wojny Światowej. To taki nasz historyczno-geologiczny spacer.

Główna ulica miasta – Main Street, przepełniona jest różnymi restauracjami i sklepami z pamiątkami. Nawet można tu spotkać prawdziwą, angielską budkę telefoniczną i wypić wbrew wszelkim wpływom, hiszpańską kawę:)

Niestety nie skorzystaliśmy z uroków piaszczystych plaż, ciągnących się wzdłuż wybrzeża. Ale to jest powód aby tu wrócić i nadrobić zaległości…