Okazją do odwiedzenia tego pięknego, białoruskiego miasta było 50-lecie miesięcznika Dialog, wydawanego przez ks. werbistów tam pracujących. Na wyprawę wybraliśmy się grupą pracowników kurialnych.

Tak naprawdę nie miałem pojęcia gdzie jadę, a okazało się, że będę w jednym z największych miast Białorusi. I tu byłem mile zaskoczony. Baranowicze to siedziba rejonu baranowickiego w obwodzie brzeskim. Leży na Równinie Baranowickiej pomiędzy rzeką Szczarą i jej dopływem Myszanką.

W mieście tym mieszka sporo Polaków. Dało się to zauważyć i wyczuć na każdym kroku. Niesamowita gościnność i otwartość to główne ich cechy. Do dwudziestolecia międzywojennego Baranowicze były polskim miastem. Oj…serce ściska lekki żal, że to nie NASZE. W czasach międzywojennych miasto było również ważnym punktem wojskowym. Baranowicze stanowiły macierzysty garnizon Nowogródzkiej Brygady Kawalerii, którą dowodził Władysław Anders. Tu również w 1920 roku utworzono batalion zapasowy Słuckiego Pułku Strzelców, który – choć mało kto o tym wie – odegrał niemałą rolę w wojnie polsko-bolszewickiej i kampanii wrześniowej. O tej dawnej historii przypomina pamiątkowa tablica przy miejscowym Domu Polskim.

Postanowiłem odkryć trochę polskości w tym mieście. Najbliżej miałem do kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego i tu czułem się jak na Podhalu. Kościół bowiem został wybudowany w stylu zakopiańskim.

Obowiązkowym punktem programu była Msza św. w kościele pw. MB Fatimskiej. Idea powstania świątyni zrodziła się po spotkaniu abp. diecezji pińskiej Kazimierza Świątka z siostrą Łucją, widzącą z Fatimy. Budowę rozpoczęto 13 maja 1993, a konsekrowano 1 października 1996 r. Budowę świątyni prowadzili misjonarze werbiści, na czele z proboszczem o. Jerzym Muzurem, obecnie naszym, ełckim biskupem. Był to pierwszy kościół pod wezwaniem Matki Bożej Fatimskiej w Europie Wschodniej.

Odnalazłem również pomnik Adama Mickiewicza oraz pomnik konia, który w swej wymowie nawiązuje do wojskowych tradycji miasta. Na Placu Lenina oczywiście stoi wielki pomnik Włodzimierza Ilicza Lenina. Jakoś to mnie nie zdziwiło.

Tu Lenin, a tu pomnik fotografa z kotem przed jednym z zakładów fotograficznych i pan „cieplarniany” wystający z ziemi. Ciekawe zestawienie:)

Oprócz pomników spotkałem podczas długiego spaceru sporo fontan (kiczowatych) z czasów Białoruskiej Republiki Ludowej oraz wiele ekspozycji militarnych.

Imponujący Sobór Opieki Matki Boskiej również robi niesamowite wrażenie. A…przechodziłem też obok synagogi. Także miasto jest zróżnicowane pod względem wyznaniowym.

W tym mieście znajduje się jeden z największych uniwersytetów na Białorusi. Jak doczytałem się…to w przedwojennych czasach do miasta przyjeżdżali również żydowscy uczniowie z okolicznych sztetli.

Obecnie Baranowicze na arenie międzynarodowej chwalą się zupełnie czymś innym niż historią. To miasto jest najbardziej znane jako ważny węzeł na międzynarodowym szlaku kolejowym. Miasto rozwinęło się podczas budowy magistrali z Brześcia Litewskiego do Moskwy.

Jedynie troszkę liznąłem tego miasta. Ale jak będzie już spokojniej na granicy, wtedy wybiorę się na dłużej i na pewno się z wami tym podzielę.