Dużo słyszałem o tym mieście.  Wprawdzie samo miasto to typowa, sowiecka architektura, ale kompleks sakralny, uchodzi za najcenniejszy w kraju. Jest to duchowe serce Armenii i zrobił na mnie i na moich towarzyszy wyprawy niesamowite wrażenie.  Zajmuje całkiem spory obszar w samym środku miasta. Oprócz słynnej katedry składa się nań kilka innych budowli. Pierwszą bazylikę w tym miejscu Grzegorz Oświeciciel wzniósł w latach 301-303.

Według lokalnej opowieści nazwa tego świętego dla wszystkich Ormian miejsca, wzięła się od samego Chrystusa. Na początku IV wieku św. Grzegorz Oświeciciel otrzymał wskazówki dotyczące lokalizacji świątyni od Jezusa we własnej osobie. Niesamowte! Nazwa Edz Miacin oznacza „zstąpienie Niepokalanie Poczętego„. Miasto stało się najważniejszym w kraju ośrodkiem religijnym, a także naukowym, kulturalnym i politycznym. Było tak aż do X wieku naszej ery, kiedy po kolejnych najazdach ludność się wyprowadziła a gród opustoszał. Dziś Eczmiadzyn wciąż jest duchową stolicą kraju i świętym miejscem Ormian. I to się czuje…dostojeństwo i powagę miejsca…jest tu coś szczególnego. Miejsce pozbawione gwaru i hałasu.

Trzeba nadmienić, że jest to najstarszy na świecie państwowy kościół. Niestety, pod koniec V wieku niezbędna była jego rekonstrukcja. W 480 lub 483 roku zbudowano nowy, który stoi po dziś dzień. Świątynia przez ostatnie lata cały czas była w remoncie. Hm? Nie pozwolono nam wejść do jej środka, dlatego cieszyliśmy ok widokiem z zewnątrz. Ma ładną proporcjonalną bryłę, z dominującą dużą kopułą. W połowie XVII wieku do frontowej elewacji dobudowano trzykondygnacyjną dzwonnicę.

Na uwagę zasługuje skarbiec, w którym zgromadzono dzieła sztuki sakralnej dokumentujące 17 wieków istnienia Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego. Mamy tu relikwie kilku uczniów Chrystusa, fragmenty arki Noego oraz Włócznię Przeznaczenia. Nią to właśnie rzymski legionista Kasjusz przebił ciało Chrystusa wiszącego na krzyżu. Przypisuje się jej moce ozdrawiające.

Nawet udało się nam spotkać ormiańskiego „Papieża” – Katolikosa…niestety ochrona nie pozwoliła nam zrobić fotografii.