Tym razem Mazury Garbate, północno-wschodni obszar, znajdujący się na styku pojezierza ełckiego oraz litewskiego. Tutaj rozpoczyna się Unia Europejska, a od Obwodu Kaliningradzkiego dzieli nas tylko kilka kilometrów. Nie bójcie się…nie strzelali do nas 🙂

Na czerwonym szlaku rowerowym „W poszukiwaniu Romińskiego Jelenia” znajdziemy mnóstwo atrakcji Mazur Garbatych np. historyczne głazy Wilhelma II w Puszczy Rominckiej oraz dawne linie kolejowe i mosty w Stańczykach, Botkunach oraz Kiepojciach, parki i rezerwaty, plaże i kąpieliska, czy punkty rekreacji (ja przejechałam 3/4 tego szlaku).

To jest naprawdę polska tajga. Mroczne, ponure lasy, podtapiane różnej wielkości bagnami i jeziorami czasami powodują dreszczyk emocji. I te wszędzie obecne na piasku ślady wilka. Wrrrr…..

Puszcza Romińska – o jej istnieniu mało kto wie. Z łatwością przypominamy sobie Puszczę Białowieską, miłośnicy lasów wymienią Puszczę Niepołomicką, Kampinoską czy Knyszyńską. W odróżnieniu od swych bardziej znanych koleżanek, Puszcza Romincka, położona z dala od szlaków turystycznych, za jeziorami mazurskimi, przedzielona granicą, zawsze miała problem z przyciągnięciem turystów. Wielkie Jeziora Mazurskie stanowią skuteczną zaporę, która wyczerpuje zainteresowanie odwiedzających. Na puszczę sił albo czasu już nie starcza. Ale warto zaprzeć się i tu przyjechać. Ja to zrobiłem.

Warto również zajrzeć do Gołdapii – to przede wszystkim uzdrowisko, funkcję bramy do Puszczy Rominckiej pełni niejako przy okazji. Miasto pięknieje z roku na rok.

Po wszystkim, wyczerpany ale szczęśliwy, skusiłem się na przepyszne pierogi u przyjaciół. Nie, nie…adresu wam nie podam. Słodka tajemnica.

Start: Gołdapskie Tężnie – Botkuny – Galwiecie – Pluszkiejmy – Zawiszyn – Dubenink – Markowo – Budwiecie – Jurkiszki i powrót do punktu wyjścia.