Przychodzą na człowieka takie chwile, czy czasami dni, gdy czuje się fatalnie, gdy nic się nie chce, gdy wszystko jest do kitu, beznadzieja, chandra… koszmar… Są na to jakieś sposoby? Co poradzić na smutek? Przecież w końcu są momenty, kiedy po prostu się smucimy, kiedy jest nam źle. Tego nie unikniemy. Czy to znaczy, że możemy wtedy odłożyć na półkę całą naukę św. Pawła o radości? Nie, bo taka radość, o której mówi św. Paweł, nie wyklucza smutków, tylko uczy, jak nimi żyć.
Kiedy zdarzy nam się smutek (niektórzy nazywają to chandrą), warto wypróbować jeden z pięciu sposobów, które podał św. Tomasz z Akwinu:
Pierwszy sposób to sprawić sobie jakąś przyjemność. Jakąś dowolną, godziwą przyjemność, na przykład posłuchać dobrej muzyki albo nalać sobie szklaneczkę czegoś, co bardzo lubię. Moja mama, kiedy była smutna, chodziła na zakupy. Bardzo często podchodzimy nieufnie do przyjemności, wydaje się nam, że coś Panu Bogu odbieramy albo że nie powinno się mieć za dużo przyjemności, ale dobra przyjemność jest naprawdę lekarstwem na smutek. I nie kto inny to mówi, tylko święty Doktor Kościoła Tomasz z Akwinu.
Drugi sposób to po prostu wypłakać się. Wypłakać się, dlatego, że jeśli będę dusił to, co jest we mnie w środku, będzie mnie to jeszcze bardziej niszczyło. Jak się wypłaczę, jak się to ze mnie wyleje, to od razu będzie lżej.
Drodzy! Odejdźmy na chwilę od świętego Tomasza. Bowiem na swojej drodze życia spotkałem osoby, które smutek zabijają różańcem (przecież mamy miesiąc różańcowy – mam nadzieję, że o tym pamiętacie)….wiele się od nich nauczyłem. Oto ich krótkie świadectwa, a tuż po nich, wracamy do naszego myśliciela.
„Różaniec w moim życiu jest najważniejszą bronią przeciwko szatanowi – jest tym bez czego nie jestem w stanie w pewnym sensie funkcjonować w łączności z Jezusem. Różaniec odbiera mi smutek. Odmawiam codziennie i nie wyobrażam sobie normalnego dnia bez różańca. Jest dla mnie czymś szczególnym….bo daje radość” (Kajetan).
Różaniec powinien być najważniejszą modlitwą w życiu każdego chrześcijanina, ponieważ za jego przyczyną możemy uzyskać najwięcej łask i darów od Boga za wstawiennictwem Maryi, ale przede wszystkim radość i pokój serca. Nie można nauczyć się odmawiać różańca, trzeba Go właściwie przeżyć, czuć, radować się nim…. Każdy paciorek niesie ukryty sens i pozostawia nam go do własnej interpretacji…Jest to modlitwa trudna, jednak niezwykle podniosła, piękna, tajemnicza i radosna. (Dominika)
W roku 2003 pojechałam na rekolekcje Ruchu Światło- Życie, na O stopień. Jego myśl przewodnia to: „Maryjo, spraw niech będę kimś”. I właśnie tam, 11 lipca, przyjęłam Maryję jako swoją Matkę i od tamtej pory różaniec towarzyszy mi każdego dnia. Daje mi to poczucie wewnętrznej radości
i satysfakcji duchowej, bo nic nie zdoła zatopić miłości i radości, która jest we mnie… Nie zawsze pamiętam by zabrać ze sobą cały różaniec ale dziesiątek zawsze jest na moim palcu. (Miśka)
A Święty Tomasz…..Trzeci sposób, bardzo ważny, to rozmowa
z przyjacielem. Sam bardzo często ten sposób stosuję. Kiedy mam już serdecznie wszystkiego dosyć, idę do jednego z moich przyjaciół i mówię: „Słuchaj, już nie mogę.” Tylko tyle. Wystarczy czasem, że on ze mną tylko posiedzi. Jak powiem np. złe kazanie, to przyjaciel nie będzie mi mówił: „Ale zasadniczo to mówisz dobrze”, bo mnie nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby ze mną wtedy posiedział.
Czwartym sposobem radzenia sobie ze smutkiem według św. Tomasza, jest kontemplacja prawdy. Tomasz mówi: „Nie ma nic przyjemniejszego od kontemplowania prawdy.” To może być dla nas trudne do przyjęcia, ale rzeczywiście prawda nas wyzwala. Jakakolwiek jest. Prawda pozwala nam zupełnie inaczej spojrzeć na rzeczywistość. Odrywa nas od przesadnej troski o samych siebie. Ale kontemplacja prawdy oznacza także spojrzenie w głąb siebie i dostrzeżenie przyczyny naszego smutku. Bardzo dużo mogę się wtedy o samym sobie dowiedzieć. I nawet jeśli ta prawda porysuje mi serce i sprawi, że ono troszkę pokrwawi z powodu tego, co zobaczę, z całą pewnością będzie to wyzwalające.
I piąty sposób: kąpiel i sen (to jest to – heheh). Czasami trzeba po prostu zwyczajnie się wykąpać i pójść spać. Jest to najlepsze lekarstwo na smutek.
To są mądre myśli św. Tomasza z Akwinu. Niech nas natchną do prawdziwej radości, bo nasze smutki są skończone, a radość, którą Pan Bóg nam obiecuje, jest nieskończona…..