W Ziemi Świętej byłem 7 razy.

Za każdym razem odkrywałem coś nowego i nigdy nie był to wyjazd taki sam.

Dziś chce Wam opowiedzieć o Betlejem, mieście dla mnie ważnym, bo tam narodził się Ten, Którego kocham i Któremu wierzę.

Może cześć z nas – czytających ten wpis – kojarzy to miasto z szopką i żłóbkiem, w którym urodził się nasz Pan – Jezus. I prawidłowo. Często przedstawiane jest jako niewielka wioska, z kilkoma domami. I rzeczywiście za czasów Pana Jezusa tak było, miało nie więcej niż kilkuset mieszkańców.

Obecnie, dziś liczy ponad 30 tys. mieszkańców. Jest już dość sporym miasteczkiem, gwarnym i hałaśliwym.

Aktualnie Betlejem znajduje się w granicach Autonomii Palestyńskiej. Z powodu politycznych zawirowań, miasto od północy i zachodu otacza mur bezpieczeństwa. To właśnie na wysokości Betlejem znajduje się checkpoint 300 – niesławny izraelski punkt kontrolny. Mieszkańcy miasta, którzy dojeżdżają do pracy do położonej 30 kilometrów na północny-wschód Jerozolimy muszą stanąć w kolejce już o 2 w nocy.

Restrykcyjne zasady nie dotyczą turystów – autobusy z pielgrzymami mają wydzielony oddzielny pas. Na wjazd do Betlejem czekają zaledwie kilka minut. I chwała Bogu…:)

Na obmurowaniu otaczającym Betlejem stale pojawiają się napisy oraz graffiti. Wśród malunków w oczy najbardziej rzucają się hasła nawiązujące do skomplikowanej sytuacji politycznej w regionie. Najczęstsze z nich to „Free Palestine”.

Betlejem zamieszkują w większości muzułmanie. Chrześcijanie, w tym katolicy i wyznawcy prawosławia, stanowią około 35 % mieszkańców. Miasto jest gęsto zabudowane, większość domów ma ściany obłożone kremowo-szarym kamieniem. Miasto jest na tyle małe, że wszędzie można dojść pieszo. Także samochody mieszkańcom miasta nie są do końca potrzebne.

Niesamowite wrażenie robi Bazylika Narodzenia Pana Jezusa. To w zasadzie był mój główny cel. Do świątyni wchodzi się przez bardzo niskie drzwi. Trzeba się mocno schylić, żeby wejść w progi świątyni. To pamiątka po zamurowaniu okazałego wejścia. Miało to zapobiec bezczeszczeniu kościoła przez ludzi chcących wjeżdżać do środka świątyni konno.

Świątynią opiekuje się kilka chrześcijańskich wyznań.

Eucharystia jest sprawowana w najważniejszym miejscu w świątyni, czyli w Grocie Betlejemskiej. Niestety, ze względy na tłumy pielgrzymów i ogromne kolejki, zostaliśmy skierowani na Eucharystię do sąsiedniej groty św. Hieronima. Też pięknie, klimatycznie i przede wszystkim byliśmy sami, ze swoimi myślami i intencjami, a miejsce narodzenia Jezusa było tuż za ścianą.

Dziś Grota Narodzenia znajduje się pod centralnym miejscem Bazyliki, która została zbudowana za czasów Konstantyna Wielkiego i odbudowana po zburzeniu za Justyniana, będąc najstarszą zachowaną bazyliką w Ziemi Świętej. W grocie tej wyróżniają się dwa miejsca. Jedno wskazuje na narodzenie Jezusa i oznaczone jest gwiazdą o czternastu ramionach, na drugim znajduje się kamienny żłób. Czternaście ramion wskazuje na Dawidowe pochodzenie Jezusa.

Nad miejscem narodzenia Jezusa znajduje się ołtarz, który należy do Greków ortodoksyjnych, natomiast część Groty Narodzenia, obejmująca żłób, stanowi własność łacinników, poświęcona jest tajemnicy pokłonu Mędrców i tam można odprawiać katolicką Mszę świętą.

Zaraz po Bazylice Narodzenia Pana Jezusa, drugim miejscem tłumnie odwiedzanym przez turystów, pielgrzymów jest Plac Żłóbka.

W Betlejem warto odwiedzić także Grotę Mleczną. Starochrześcijańska betlejemska tradycja mówi, że gdy Maryja karmiła Dzieciątko, kilka kropli matczynego mleka upadło na skałę, która zabarwiła się na biało. Skały jerozolimskie i betlejemskie – stanowiące zresztą znakomity materiał budowlany – mają kolor żółtawo-kremowy. Tu zaś, na krańcu pagórka, jakich w Betlejem wiele, znajdujemy nagle skałę zupełnie odmienną od otaczających, bo wyraziście białą i jasną jak mleko. Stąd właśnie wzięła się nazwa Grota Mleczna, nad którą wznosi się świątynia Matki Bożej Karmiącej.

Przez wieki pielgrzymi z łatwością wydrapywali z sufitu i załomów skalnych drobinki białego proszku, by podarować go małżonkom nieposiadającym potomstwa czy też matkom cierpiącym na brak pokarmu. 

Szczególnie wzruszające jest to, że do sanktuarium Groty Mlecznej od zawsze, aż po obecne czasy, przychodzą zgodnie niewiasty chrześcijanki, żydówki i muzułmanki, kobiety wszystkich ras i narodowości. Tak bardzo bolesny problem, jakim jest brak potomstwa, powoduje, że do Groty Mlecznej – znanej przecież od zarania chrześcijaństwa – i dziś podążają licznie i z nadzieją małżonkowie niemający dzieci. Idą z ludzkim bólem i pragnieniem po ratunek, niezależnie od różnic wyznaniowych czy etnicznych. Wszyscy wpatrują się w wizerunek Maryi – Matki Bożej Karmiącej. Pielgrzymują tu również matki mające trudności z donoszeniem poczętego dziecka bądź wykarmieniem już tego narodzonego, a także coraz częściej niewiasty z problemami onkologicznymi (np. po mastektomii).

Palące się ustawicznie w grocie przez wieki świece sprawiły, że sufity i wnęki skalne groty zostały okopcone. Zaniechano więc indywidualnego zeskrobywania z nich drobinek piasku. Natomiast czysty, starty skalny proszek, wydobyty z głębi pagórka i higienicznie zapakowany, można otrzymać w przyklasztornym kiosku. 

W sanktuarium od dziesiątków lat zbierane i archiwizowane są świadectwa: to tysiące zdjęć, dokładne relacje i opisy cudownie narodzonych dzieci. Przychodzą nieustannie dosłownie z całego świata jako dowód Bożej łaski otrzymanej w tym miejscu.

Na obrzeżach miasta znajduje się z kolei Pole Pasterzy, a na nim niewielki kościółek, w środku którego można obejrzeć malowidła przedstawiające przyjście Jezusa na świat. Znajduje się ok. 3 km na wschód od Betlejem na terenie osiedla Bait Sahur. Tradycja bizantyjska umieściła tu scenę zwiastowania pasterzom przez anioła dobrej nowiny o narodzenia Mesjasza. Teren Pola Pasterzy należy do franciszkanów. W pobliżu znajdują się pola, które przypominają sceny z Księgi Rut, opisujące prace żniwne na polach pszenicznych, gdzie Rut zbierała kłosy, aby zapewnić pożywienie dla swojej teściowej i siebie. Na tych polach Booz zobaczył swoją przyszłą żonę i prababkę Dawida.

Kaplica jako sanktuarium „Gloria in excelsis” została zaprojektowana przez A. Barluzziego i wzniesiona w 1953 roku. Jest to budowla na planie dziesięciokąta o ścianach z grubo ciosanych kamieni. Pięć absyd przylegających do ścian bocznych oraz kopuła nadają budowli kształt pasterskiego namiotu. Nad wejściem umieszczona jest postać anioła w locie, przypominająca orędzie, że dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan(Łk 2,11) i ogłaszająca pojednanie nieba z ziemią.

Oby wszyscy przybywający na to miejsce umieli się wsłuchać w to orędzie, przypomnieniu którego ma ono służyć. Pomogą w tym także trzy wspaniale freski Noni’ego umieszczone na ścianach wewnętrznych kaplicy. Pierwszy przedstawia objawienie się aniołów pasterzom, drugi, na centralnej ścianie za ołtarzem, adorację Dzieciątka przez pasterzy, a trzeci radosny powrót pasterzy. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli (Łk 2,20).

Pielgrzym przybywa do Betlejem, które stale rozbrzmiewa radosną nowiną o narodzeniu Pańskim, tu adoruje narodzonego Jezusa i stąd powinien odejść rozradowany, aby świadczyć o wszystkim, co stało się jego udziałem.

Prawie 1/4 mieszkańców miasta jest bezrobotna. Pozostali zajmują się między innymi wyrobem i sprzedażą pamiątek. Skromne stragany znajdują się dosłownie za każdym rogiem.