Reszel jest małym, klimatycznym, prowincjonalnym miasteczkiem.

Zaskoczyło mnie bardzo, że miejsce które jest reprezentacyjne dla tego miasteczka, czyli Rynek, „obsypany” jest dookoła samochodami. Przez co zatraca cały swój urok i smak. Ale z drugiej strony rozumiem mieszkańców i okolicznych, warmińskich rolników, że chcą zaparkować jak najbliżej urzędu czy sklepu.

Niegdyś Reszel był bardzo ważnym i bogatym miastem rzemieślników i artystów. A jak jest teraz?

Udałem się na długi spacer. Przede mną sporo atrakcji.

Zza pięknych, kolorowych, po części odnowionych kamieniczek wyłania się kościół farny pw. św. Piotra i Pawła z ogromną, piękną wieżą, która w okresie letnim spełnia też rolą punktu widokowego. Początkowo świątynia nie miała tej 52 metrowej wieży. Ta powstała ok. 1500 roku. Koniecznie trzeba tam zajść.

Pierwsza konstrukcja świątyni powstała około 1360 roku, chociaż – jak wyczytałem – w dokumentach pojawia się dopiero w 1402 r. Oczywiście jest to kościół gotycki, ceglany. Budowa trwała przez długie lata. Za każdym razem, po różnych pożarach kościół był odbudowywany. Wnętrze świątyni nie jest tak stare, ale jest ciemne, z lekka intrygujące. Na prezbiterium krzątała się młodziutka siostra zakonna, która miło mnie przywitała i wskazała, co należy w Reszlu zobaczyć i gdzie się udać.

Jest rok 1806. Wybucha pożar. Proboszcz i kilku parafian ratuje kilka najcenniejszych figur i konfesjonały. Ślady tego pożaru bardzo dobrze widać, kiedy wchodzimy na wieżę, by obejrzeć panoramę Reszla.

Ufff… 232 stopnie. Jest forma – kijki i rower robią swoje! Dałem rade! Wszystko bardzo skrupulatnie oznaczone i opisane na tablicach, które warto czytać i porównywać z murami w zasięgu wzroku, na wyciągnięcie ręki. Na pierwszych poziomach cegła jest ciemna, spalona. To właśnie pamiątka po wspomnianym wyżej pożarze. Co ciekawe, pożar do wieży przedostał się przez dziurę do miechów, zasilających piękne kościelne organy. 

No i na samej górze czekał na mnie piękny widok. „Czerwone” miasteczko u moich stóp😊. Zdjęcie nie moje, pożyczone z darmowego pixabay.com.

Zamek w Reszlu ma do zaoferowania zwiedzającym dwa poziomy . Jest baszta i przylegające do niej różne pomieszczenia oraz podziemia – lochy. Niesamowite wrażenie zrobiło na mnie muzeum tortur ukryte w Zamku.

O fu fiu..kiedyś to były „zabawy”😊.

Trzeba przyznać, że  całe wnętrze zamku to jedna wielka wystawa, na której możemy się zapoznać z przeróżnymi narzędziami do uśmiercania poddanych.

CIARY! Chyba to najbardziej zostało mi w pamięci z tego miejsca – ZAMKU – mnóstwo okrucieństwa! Zerknijcie!

Bryła Zamku bardzo okazale prezentuje się z zewnątrz i naprawdę robi wrażenie.

Budowę trwałej, czyli niedrewnianej warowni w 1350 roku zaczyna biskup Jan I z Miśni i prace nad zamkiem trwają pięćdziesiąt lat. Jednocześnie aż do końca XVI wieku trwają kolejne prace nad ulepszeniem fortyfikacji.

Warto tu powiedzieć, że pierwsze umocnienia budują Krzyżacy, by łatwiej walczyć z mieszkającymi tu plemionami pruskimi, a konkretnie z walecznym plemieniem Bartów.

Różnie się toczą dzieje, bo zdarzało się, że Prusowie dawali „popalić” Krzyżakom i zdobywali ich warownię, która podówczas była jeszcze drewniana, a potem sami musieli uznać wyższość rycerzy z krzyżem.

Warto wspomnieć, że zamek należał do biskupów warmińskich aż do 1300 roku.

Ale wraz ze zmianą broni i sposobu prowadzenia wojen, zamek w Reszlu od XVII wieku powoli zaczyna tracić na znaczeniu i chylić się ku upadkowi. Pełni różne funkcje: od magazynu zboża i spirytusu, po cele sakralne, więzienie aż po hotel. Przespać się w takiej komnacie, bądź celi więziennej…nie lada atrakcja! Gospodarze zamku zapraszają!

Na dziedzińcu jest wejście do Restauracji Zamkowej, gdzie możemy skosztować lokalnych przysmaków.

Reszel naprawdę zachwyca…i ci mieszkańcy jacyś uśmiechnięci i pełni życia! Warto przeznać 3-4 godz. na spokojny spacer, wypić dobrą kawę na Rynku i zjeść…KEBABA! O masz…ale i zachęcił do przyjazdu…he he.