Są na Podlasiu trzy wyjątkowe wsie, które zachwyciły mnie swoim pięknem, spokojem i ładem – to Trześcianka, Soce i Puchły – Kraina Otwartych Okiennic. Niby nic tam nadzwyczajnego, a jednak…Poprzez długie spacery w każdej z nich, starałem się odkryć najpiękniejsze zakątki tych miejsc. Zaglądałem gospodarzom prosto do sypialni 😊, a tak naprawdę chodziło mi o pięknie zdobione okiennice i nie tylko.

Trześcianka, Soce i Puchły to niewielkie wsie, położone w Dolinie Narwi. Niskie parterowe, drewniane chaty, domki stoją przy jednej głównej ulicy. Uff…nie ma bocznych uliczek – mniej chodzenia 😊.  W oczy od razu rzucają się bogate zdobienia: kolorowe (oj bardzo!) okiennice, zdobione naroża domów wtapiające się w całość wystroju danego domostwa, pofałdowane okapy dachowe, misteryjne ornamenty ponad oknami. Pięknie to wygląda i zmusza do wyjęcia aparatu fotograficznego z kieszeni. I to szybko! Zerknijcie jeszcze na fenomenalne stodoły, płoty, żurawie i bocianie gniazda– cudo! Ciekaw jestem jak z dziećmi w tych wsiach? 🙂 – skoro dużo bocianów:)

Trześcianka

To największa i najbardziej znana wieś KOO. We wsi zachował się zabytkowy układ budynków pochodzący z czasów Królowej Bony. Wąskie i podłużne działki praktycznie są normą dla każdego gospodarstwa. Ciekawie to wygląda. Miejscem, które koniecznie trzeba zobaczyć w Trześciance, jest zielona cerkiew św. Michała Archanioła. To drewniana konstrukcja zbudowana w latach 1864-1867. Niestety była zamknięta. Powinienem wcześniej skontaktować się z zarządcą – parafią prawosławną. Ups…Ale jak wyczytałem na jednym z blogów podróżniczych, jej wnętrze kryje trzyrzędowy ikonostas oraz dwa ołtarze: św. Michała Archanioła i Narodzenia Matki Bożej. W przyszłości to nadrobię i tam zajrzę.

Soce

O fiu fiu, tam brakuje asfaltu i zasięgu! Koniec świata! Ale właśnie w tym jest niesamowity urok! Wydaje się być w swojej prostocie bardzo autentyczna! Jej historia sięga roku 1560. W Socach zachował się zabytkowy układ wsi i składa się on z dwóch równoległych do sobie ulic. Na każdym krańcu wsi znajdują się żelazne krzyże wotywne z 1895 roku z intencjami do świętych, pięknie udekorowane. Miały odpędzić zarazę, która nawiedziła wieś.

Puchły

Puchły to najmniejsza miejscowość KOO.  Trochę większa od mojej rodzinnej miejscowości – Kulesz, tu mieszkańców jest ok 40, u nas w porywach do 20😊. Jej nazwa pochodzi od pierwszego znanego właściciela Tomasza Puchłowicza, który w 1561 roku pełnił funkcję wójta trościanickiego. Moim głównym celem nie były domostwa, lecz okazała, piękna świątynia – niebieska cerkiew prawosławna pw. Opieki Matki Bożej.

Z cerkwią w Puchłach związana jest pewna legenda. Wg niej pod wiekową lipą na szczycie małego wzgórza, na którym obecnie znajduje się świątynia, mieszkał schorowany starzec. Cierpiał on na obrzęk nóg i pewnego dnia po modlitwie ujrzał na szczycie drzewa obraz Matki Boskiej. Jego opuchlizna nóg zniknęła i wg legendy to od niej ma pochodzić nazwa wsi. Prawda, że modlitwa ma moc? Mi niejednokrotnie tez pomagała i stawiała na nogi! Z 1578 roku pochodzi pierwsza wzmianka o cerkwi w Puchłach. Obecna cerkiew pw. Opieki Matki Bożej została zbudowana w latach 1913-1918 i jest jedną z – tak mi się wydaje – najpiękniejszych na Podlasiu. Po prostu zachwyca! Olśniewa! Świątynię wzniesiono na planie krzyża i ma konstrukcję zrębową. Udało mi się wejść. Akurat kończyło się jedno z nabożeństw. Uwagę przykuwa cudowna ikona Opieki Matki Bożej powstała po 1781 roku, gdyż oryginał spłonął wraz z cerkwią w XVIII wieku. Otaczają ją wota dziękczynne świadczące o mocy uzdrawiającej TEJ, KTÓRA króluje na tym obrazie. Oj warto tam być!